Nie pamiętam, kiedy ostatni raz współpracowałem z fotografem-amatorem. To znaczy pamiętam, ale trochę dramaturgii słownej nigdy nie szkodzi. W każdym razie, było to dość dawno. Równie dawno ubrania na zdjęciach pochodziły z mojej własnej szafy, a nie od sklepów ze mną kooperujących. Miła odmiana, jeśli mam być szczery. Współpraca z profesjonalnym fotografem otwiera wiele dróg, jeśli ktoś prowadzi bloga lub bawi się w fotomodeling, jednak z drugiej strony także nieco ogranicza. Nie mam tym razem zbyt wielu "filozoficznych" przemyśleń, jakie mógłbym zawrzeć w tym poście, więc pozwolę sobie poopowiadać o niuansach "pracy" fotomodela. O różnicach między fotografem z doświadczeniem i zdjęciach w studiu, jak i plenerowych wypadach z amatorem fotografii.
Przez długi czas zdjęcia, jakie oglądaliście na blogu wychodziły spod rąk Marcina Rychłego (karrde.pl - link), świetnego fotografa, z którym współpraca zawsze sprawiała mi samą przyjemność. Kiedy do mnie napisał z propozycją kilku sesji, zasadniczo nie wierzyłem, że ktoś pokroju Marcina tak po prostu chce ze mną współpracować. Kiedy jednak przyjechałem do studia i okazało się, że cóż, naprawdę mam okazję uczestniczyć w bardzo profesjonalnych sesjach, było to już dla mnie coś wielkiego. Pomijam już to, jak bardzo praca Marcina rozbudowała moje portfolio fotomodela. Zasadniczo współpraca z nim była dla mnie przede wszystkim ogromnym wiadrem oliwy, dolanym do mojego gasnącego ogniska zwanego "ego". Pierwszy raz do studia w Raciborzu musiałem dowlec się komunikacją miejską. Zabrałem wtedy ze sobą przyjaciółkę, razem z którą błądziłem potem po samym mieście szukając wskazanego adresu. Było to jednak jednorazowe, ponieważ wszystkie kolejne sesje miały w pakiecie darmowy dowóz i powrót, którymi to zajmował się zazwyczaj Adam, wizażysta.
Miałem się jednak skupić na samym przebiegu sesji i ogólnie o tym, jak to wyglądało. Cóż, do dyspozycji miałem dobrze wyposażone studio, jak i w plener, w który zabieraliśmy ze sobą trochę specjalistycznego sprzętu. Każde zdjęcia zaczynały się od pomysłu, który zazwyczaj powstawał na kilka dni przez spotkaniem. Kiedy zjawiałem się w Raciborzu, każda sesja zaczynała się od wizażu i stylizacji, czym - jak wspomniałem - zajmował się Adam. Czasami był to tylko makijaż, czasami trzeba było mnie odpowiednio ubrać, a czasem nawet uzbroić (mówię o sesji rycerskiej, zarówno studyjnej i plenerowej - link). Zdjęcia zajmowały najmniejszą część czasu poświęconemu zrealizowaniu sesji, jeśli miałbym być dokładny, to zazwyczaj na dwugodzinną sesję przypadało około 20 minut samego robienia zdjęć. Zupełną codziennością było również to, że w ciągu jednego dnia realizowaliście dwa lub trzy zupełnie odmienne pomysły.
Jak to znowu wygląda, kiedy do wspólnych sesji podchodzi model-amator i fotograf-amator? Zdecydowanie jest to bardziej "pod kontrolą". Z racji, że żadna ze stron jest tą, która ma bagaż doświadczeń, to na niedociągnięcia zezwala się obojgu. Nie ma problemu, żeby zwrócić sobie wzajemnie uwagę na popełniane błędy, bo nic nie zobowiązuje nas do bycia perfekcyjnie profesjonalnymi. Nie ma za to studia, zazwyczaj nie ma wizażysty i charakteryzatora, problematyczne jest zrobienie sesji tematycznych. Zasadniczo trudno jest realizować pomysły inne, niż tylko sesje portretowe lub fashion. Co za to jest ogromnym plusem? Łatwo zawiązać nowe, ciekawe znajomości, bo na ogół twój fotograf to również twój rówieśnik. Nie muszę chyba też wspominać, że łatwiej jest znaleźć sobie kolejnych fotografów-amatorów, niż kolejnych zawodowców, więc grono znajomych troszeczkę się poszerza. Do takowego grona mogę teraz wpisać także Agnieszkę (Izioszek Fotografia - link), twórczynię zdjęć, które widzicie dzisiaj.
A co do "tymrazowego" outfitu - pomimo jesiennych temperatur, tamten dzień był względnie ciepły, więc pozwoliłem sobie na spodnie wyglądające jak wyjęte spod kosiarki. Generalnie dziury zrobiłem sam, w spodniach z C&A, które kupiłem już masę czasu temu w secondhandzie za kilka groszy. Buty to w dalszym ciągu całkiem dobra podróba Nike'owych Force'ów, produkcji Victory. Swoją drogą, bo nie wiem czy o tym mówiłem, kupiłem je w promocji za 45 złotych (!) i drugie tyle wydałem na środki do ich czyszczenia i konserwacji. I wiecie co? Są beznadziejne, utrzymanie we względnie dobrym stanie białych butów to mission impossible. Wierzch to bluza z River Island. Do całości dodałem kilka dodatków, które uwielbiam stosować nadmiernie, żeby "dopełniać" swoje stroje. Są to: skórzana rękawiczka, plecak kostka, okulary CNDirect, jerozolimski kamień na rzemieniu oraz pozbawione kabla (czyli innymi słowy niedziałające) słuchawki AEG.
Jest to jeden z niewielu postów na blogu, które są pozbawione w zupełności filozoficznego kontentu. Mam nadzieję, że dla tych stałych czytelników to nie problem. Chcę uczynić blog nieco przystępniejszym, zatem urozmaicić tematykę.
A co do "tymrazowego" outfitu - pomimo jesiennych temperatur, tamten dzień był względnie ciepły, więc pozwoliłem sobie na spodnie wyglądające jak wyjęte spod kosiarki. Generalnie dziury zrobiłem sam, w spodniach z C&A, które kupiłem już masę czasu temu w secondhandzie za kilka groszy. Buty to w dalszym ciągu całkiem dobra podróba Nike'owych Force'ów, produkcji Victory. Swoją drogą, bo nie wiem czy o tym mówiłem, kupiłem je w promocji za 45 złotych (!) i drugie tyle wydałem na środki do ich czyszczenia i konserwacji. I wiecie co? Są beznadziejne, utrzymanie we względnie dobrym stanie białych butów to mission impossible. Wierzch to bluza z River Island. Do całości dodałem kilka dodatków, które uwielbiam stosować nadmiernie, żeby "dopełniać" swoje stroje. Są to: skórzana rękawiczka, plecak kostka, okulary CNDirect, jerozolimski kamień na rzemieniu oraz pozbawione kabla (czyli innymi słowy niedziałające) słuchawki AEG.
Jest to jeden z niewielu postów na blogu, które są pozbawione w zupełności filozoficznego kontentu. Mam nadzieję, że dla tych stałych czytelników to nie problem. Chcę uczynić blog nieco przystępniejszym, zatem urozmaicić tematykę.
______________________________________________________________________
Bluza - River Island, spodnie - (C&A (DIY), buty - Vty, słuchawki - AEG
Fajnie napisane ;>
OdpowiedzUsuńflarri.blogspot.com
świetny blog :D pozdrawiam zajrzyj do mnie zapraszam :D
OdpowiedzUsuńhttp://blog-photo-modelek.blogspot.com/ :D
Ty masz zawsze tak mega przecudne zdjęcia że masakra jakaś pogrom !!!! <3 uwielbiam cię gościu :**
OdpowiedzUsuńIle ja bym dała żeby pójść na sesję nawet z takim fotografem-amatorem!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia, super sesja :)) Jesteś mega fotogeniczny!
justsayhei.blogspot.com
Zacznę od tego, że zaserwuję Ci pierwszy obiektywny komentarz.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam twojego bloga, aska i pierwsze słowo jakie przychodzi mi na myśl to narcyzm.
Największe odkrycie 2015 roku, brawo.
UsuńPomimo wszystko i tak w tym tekście jest coś interesującego, nawet jeśli brak filozofii.
OdpowiedzUsuńUwielbiam pracę z fotografami :) Tym zdjęciom też niczego nie brak
Pozdrawiam
http://stylbycia.blogspot.com/
Fajnie, że realizujesz się i robisz to, co lubisz. Z jednej strony zazdroszczę, z drugiej strony zaś wiem, że gdybym się nieco postarała może i mnie by się udało osiągnąć coś więcej. Ale tutaj nasuwa się głębsza refleksja - czy JA bym tego chciała :)
OdpowiedzUsuńNa to pytanie Ci nie odpowiem haha
UsuńWidać, że lubisz to i jesteś w tym dobry. Zdjęcia są przyjemne dla oczu i miło się na Ciebie patrzy. Stylizacja bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńObserwuję twojego bloga od jakiegoś czasu bo fajny jest :)
http://mylittleworld-paulablog.blogspot.com
Przeczytałam z ciekawości.
OdpowiedzUsuńDobre.
Ciekawe.
Zdjęcia? Niektóre mną zatrzęsły.
No dobrze, co się tyczy drugiej fotki: Ja zawsze mam taką samą minę na matematyce.
I nikt mi zdjęć nie robi - niesprawiedliwość! ;)
Może dlatego, że moja fotogeniczność jest jeszcze niższa niż IQ?
Może...
przystojniak :D ciekawe i fajne :D pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje stylizacje
OdpowiedzUsuńlove ur outfit :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-newone.blogspot.ru/
♥
INSTAGRAM - hellodashi
Podoba mi się! Nie mam tu na myśli samych zdjęć, ale również tego jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńLubię styl, którym piszesz :D Zdjęcia też bardzo ładne <3
OdpowiedzUsuńJa w większości wykorzystuję do zdjęć mamusię, więc zazdroszczę Ci fotografów, z którymi pracujesz :D
Awww *-* uwielbiam twój styl pisania. Świetne zdjęcia. Dawno tu nie zaglądałam, ale teraz postaram się to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńbibliotekaslow.blogspot.com
Interesujące przemyślenia.
OdpowiedzUsuńMoże mi się kiedyś uda wybrać na zdjęcia nawet z fotografem amatorem ;)
+ bardzo Ciekawie piszesz.
Świetny post!
OdpowiedzUsuńCiekawie przedstawiłeś jak przebiega dana sesja :)
Również chciałabym znaleźć się pod opieką fotografa z doświadczeniem. :)
pozdrawiam http://life-to-be-great.blogspot.com :*
Jestem zachwycona Twoim stylem pisania, językiem jakiego używasz. Czyta się przyjemnie, wyczuwa się lekkie pióro i niebywałe umiejętności pisarskie, naprawdę. Całości dopełniają zdjęcia - sesja ciekawa, jak i sama stylizacja, która idealnie trafia w moje gusta - skórzana rękawiczka, duże słuchawki, "podarte" dżinsy... Jejku, aż się zakochałam <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, będę tu zaglądać :)
Lina Nastya
anastazja-bloguje.blogspot.com
Oj tam, Koza, może serio filozoficznie nie było, ale czegoś ciekawego się dowiedziałam. Inni zapewne też, bo wielu modeli tu nie widzę. Nie można ciągle filozofować, bo sam się tym zmęczysz. Czasem trzeba napisać coś, co nie ma większego przekazu, tak dla dobra ogółu. ;)
OdpowiedzUsuńWolał bym twoją filozofię bo jest znacznie lepsza :) Ale ten post też spoko. Fajnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńhttp://jestemtwoimbratem.blogspot.com
Intrygująco
OdpowiedzUsuńta sesja jest fantastyczna!
OdpowiedzUsuńTe dziury w spodniach i sweter po babci to majstersztyk. Ciekawe czy dobrze rąbałoby się w tym drewno?
OdpowiedzUsuńPowiedziałbym, że wręcz nieziemsko cudownie.
Usuń